Dominical – male miasteczko, a w sumie bardziej wioska bez drog asfaltowych. Wzielismy jakis pokoik 50m od morza za 15$. Bardzo spokojne miejsce. W sumie dla mnie za spokojne. Podobno za 1-2tyg. zaczyna sie sezon i przybedzie cala masa ludzi. Plaza stanie sie ladna, bary pelne, mnostwo surferow, etc. Teraz na plazy kupe smieci, galezi, kamieni, a w barach/restauracjach pare osob doslownie.
Wczoraj wieczorem praktycznie nie bylo co robic ani gdzie wyjsc. Wypilismy wiec piwko w barze-restauracji tuz obok naszego zakwaterowania, zjedlismy nachos z guakamole i tyle.
Dzis rano natomiast postanowilem wziac instruktora i pouczyc sie surfingu. Miala byc godzina, ale w sumie chyba z 2h wyszlo, za ta sama cene. Chlopaki sie przykladali wiec nawet cos zalapalem.
Potem obiad, zebralismy nasze rzeczy i.. z powodu deszczu wezielismy taxi zeby podjechac z bagazami na przystanek autobusowy, ale szybko dowiedzielismy sie, ze autobus odjechal 45min. wczesniej niz widzielismy na rozkladzie. Ach ta Ameryka Centralna! Natomiast taksowkarz powiedzial, ze wlasnie jedzie do Quepos i moze nas zabrac za 20$. Juz zaczelismy wysiadac… ale powiedzial: „Dobra, 10$”. No i pojechalismy. Taka sama kwota, za jaka dotarlismy wczesniej.
No wiec mamy wieczor, jestesmy w Quepos, obchod po miescie juz byl i male piwko w barze zrobione.
Jutro rano jedziemy do parku Manuel Antonio. Podobno ladnie jest ;).
Discover more from Piotrkowe Wyprawy
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
A w ogole to czy ktos czyta tego bloga? Zadnych komentarzy nie ma 😛
Czyta, czyta… 😛