Dziś pobudka o 5:45. Chwilę po 6 poszliśmy na śniadanie do hipsterskiej knajpy. O 6:30 miał czekać na nas umówiony kierowca trzykółka, ale chyba uznał, że mu się nie opłaca. Zlapalismy wiec jakiegoś z ulicy. Po drodze jeszcze odwiedził syna w szpitalu i tankował, ale za to sprawnie zjechał do Talisay, nad brzegiem jeziora. Kolejne negocjacje i z 2160peso zeszliśmy…