Noc w autobusie nawet nie byla taka zła. Większość przespałem, choć niewygodnie. Prawie 12h… W San Christobal de las Casas przywitalo mnie ok.18 stopni. Potem było tak: Ale nic dziwnego, jestem znowu na 2200m n.p.m. Cóż, po zameldowaniu się w hostelu, zjadłem sniadanio-lunch w chilijsliej knajpce tuż przy hostelu. Potem poszedłem łapać „colectivo” do Chamula. Słynie ona z kościoła, w…