Wstajemy o 5:20, małe śniadanie, ogarniamy się, pakujemy i o 6:30 startujemy. Chcemy uniknąć wspinaczki w mocnym słońcu.
Majac bardzo zmęczone nogi po wczorajszej, 6h trasie, teraz te 3h pod górę było bardzo ciężkie. Musimy zrobić ponad 1100m przewyższenia!
Udało się !
W Cabanaconde chwilę odpoczęliśmy i złapaliśmy busika do Chivay. Po drodze zatrzymaliśmy się w punkcie widokowym Krzyż Kondora, gdzie najłatwiej zobaczyć latające nad kanionem kondory. I to się nam udało:).
W Chivay trafiliśmy na bardzo fajna restauracje z bufetem za 40zl/os. Na bogato!
Przeszliśmy się jeszcze przez ryneczek, lokalne targowisko i poszliśmy na dworzec autobusowy.
O 13:30 wyjeżdżamy do Arequipy. Jechaliśmy busikiem, droga kiepska, trzęsło, obok siadła DUŻA lokalna kobieta (robiąc ekspansję na moją część siedzenia) o niezbyt świeżym zapachu, czuć było spaliny, wentylacji brak, gorąco. Dojechaliśmy po 3h wymordowani i z bólem głowy. Poszlismy odebrać nasz duży plecak z poprzedniego noclegu i pojechaliśmy taxi do nowego miejsca, blisko centrum. Kąpiel, odpoczynek, kolacja i spanie.
Discover more from Piotrkowe Wyprawy
Subscribe to get the latest posts sent to your email.






Brak komentarzy