Date

2023

28-29.11 Zwiedzamy Sajgon i wracamy do kraju

Dziś ostatni dzień podróży. Wstaliśmy znowu wcześnie, aby się spakować, pojechać taksówką na śniadanie do amerykańskiej restauracji i wziąć udział w free walking tour po Sajgonie. Śniadanie było naprawdę smaczne. Punktualnie o 9 zjawiliśmy się na miejscu zbiórki. Zwiedzanie trwało aż 3,5h i ogólnie nie podobało się nam. Przede wszystkim ciężko było zrozumieć przewodnika, ponieważ mówił z mocno wietnamskim akcentem….

27.11 Sajgon i tunele

Około 8 wyszliśmy na polowanie śniadania z racji, że wyjątkowo nie mieliśmy w hotelu. Polowanie okazało się niełatwe, ponieważ tu w ogóle nie ma kultury śniadaniowej. Wietnamczycy jedzą na śniadanie zupę. Albo makaron. Po odwiedzeniu kilku knajp i kulinarnych porażkach, trafilismy do piekarni w stylu francuskim. Wypieki bardziej wyglądały, niż smakowały. Ale nie narzekaliśmy za bardzo. Poza tym mieliśmy okazję…

26.11 Wycieczka po delcie Mekongu

Nasza dzisiejsza wycieczka łódką po delcie Mekongu zaczęła się o 3:50 nad ranem, wstaliśmy 20 minut wcześniej. Noc była ciepła, gdy szliśmy z hotelu na nabrzeże za naszą przewodniczką-właścicielką pensjonatu. Wpakowała nas do dwóch łodzi i razem z nią i dwójką Francuzów rozpoczęliśmy podróż w ciemnościach. Płynęliśmy dwie godziny, około 20 kilometrów do targu na rzece, gdzie ludzie sprzedają swoje…

25.11 Delta Melongu – Can Tho

Tuż po śniadaniu, o 8 czekała na nas zamówiona wcześniej taksówka hotelowa. Za 58zł zabrała nas na lotnisko w Da Nang, ok.50min. jazdy. Pogoda mocno się zepsuła, padał deszcz, a temperatura spadła do 24°C. Przy wymeldowaniu pani recepcjonistka zapytała nas o ocenę pobytu. Jeśli spodziewała się grzecznościowej odpowiedzi, że wszystko w porządku to się zdziwiła. Dostała od Piotrka szczegółowy opis,…

24.11 Hoi An – kokosowe łódki i plaża

Ponownie wypożyczyliśmy ten sam skuter co wczoraj i pojechaliśmy na jedną z typowych, lokalnych atrakcji – przepłynięcie się „kokosową łódką”. Jest ona w kształcie połowy kokosa, ale wykonana z bambusa. Organizacyinie wszystko poszło szybko: przyjechaliśmy, zaplacilismy, wsiedliśmy do łupinki i w drogę.  Płynęliśmy najpierw wśród wielu innych łódek, było dość tłoczno. Potem klimatycznie pośród palm kokosowych, praktycznie wyrastajach z wody….

23.11 My Son I Góry Marmurowe (Da Nang)

Dziś wstaliśmy przed 7. Po śniadaniu wynajęliśmy skuter od mechanika, dwa razy taniej niż u konkurencji. Zapewniał nas, że wszystko w motorze bedzie działać. Najwyraźniej prędkościomierz nie jest elementem składowym motoru, bo nie działał.  Pojechaliśmy na północ do My Son. My Son to kompleks hinduistycznych świątyń wybudowanych między IV a XIVw. przez lud Champa. Jest to takie małe Ankgkor Wat….

22.11 Hoi An

Rano musieliśmy zrewidować wczorajsze plany na ten dzień. Przede wszystkim padało, więc kilkugodzinna wycieczka w góry Marmurowe i do kompleksu świątyń My Son nie wyglądała zbyt dobrze. Poza tym chcieliśmy zamówić ubrania na wymiar u tutejszych krawców, a im wcześniej tym lepiej. Po śniadaniu pojechalismy rowerami wymienić walutę, bo portfel był pusty. Po drodze wchodziliśmy do wybranych krawców, ktorych jest…

21.11 Zwiedzamy Hue

Noc w pociągu była całkiem wygodna. Czasem szarpnęło, czasem zastukało, ale poza tym spaliśmy spokojnie. Nie mają tu europejskich standardów kolejowych, jeśli chodzi o proste tory i dobrze amortyzowane wagony. Nikt nie sprawdzał biletów. Jedynie przed wejściem na peron pokazywaliśmy bilet, ale tylko po to żeby kontrolerzy z dworca wiedzieli, gdzie nas pokierować. Sam standard przedziału sypialnego również był w…

20.11 Tam Coc i okolica

Nie ma co opisywać śniadania – w każdym miejscu dostajemy to samo do wyboru- jajka lub nalesniki. Do picia sok, herbata albo wietnamska kawa. Zaczęliśmy od Pagody Bich Dong z XV wieku. Składa się z trzech świątyń na różnych poziomach, w tym jednej w jaskini. Wygląda to bardzo spektakularnie. Oczywiście jak to w miejscach turystycznych są oszuści i naganiacze na…

19.11 Przyjazd do Ninh Binh, a właściwie Tam Coc

Rano się spakowaliśmy i po śniadaniu, o 9 przyjechał po nas autobus. Najpierw do portu, potem szybką łódką dotarliśmy do lądu, trochę klasycznego chaosu organizacyjnego i wsiedliśmy do autobusu, nie wiedzieć dlaczego – sypialnego, jadącego do Ninh Binh, a właściwie to do Tam Coc. Mieście zaraz obok, które było głównym miejscem wypadowym dla wycieczek po okolicy. O 14 byliśmy na…

1 2 3 5