11.11 Luang Prabang i Bangkok

2017 Kambodża - Laos By lis 12, 2017 Brak komentarzy

Dzień zaczęliśmy wcześnie…pobudka po 5, celem zobaczenia porannej tradycji zbierania jałmużny przez mnichów. Mnisi zaczynają swoją wędrówkę po mieście o świcie. Widok ciekawy a zarazem przykry, ponieważ hordy turystów pstrykają fotki z fleszem tuż przed ich twarzami, jakby robili zdjęcia zwierzątkom w zoo.

Potem poszliśmy spać dalej;). Ok. 9 druga pobudka, śniadanie, przeliczenie budżetu, ponieważ to już ostatnie godziny w Laosie.

Ruszyliśmy w miasto. Najpierw pałac królewski. Warto zobaczyć z zewnątrz. Muzeum w środku drogie i mało ciekawe. Następnie poszliśmy brzegiem Mekongu w stronę najważniejszej świątyni w mieście – Wat Xieng Thong. Na koniec szybkim krokiem z powrotem w rejon naszego hoteliku, obiad za ostatnie pieniądze i tuk-tuk na lotnisko. Lot przebiegł szybko i milo.

W Bangkoku wylądowaliśmy o 17. Wzięliśmy taxi do naszego hostelu,   z racji soboty straszne korki w mieście. Jechaliśmy grubo ponad 1h! Prysznic, chwila oddechu i ruszyliśmy na one-night-in-Bangkok. Miasto niestety nie było dla nas łaskawe. Zaczęło się od kolacji w jakieś lokalnej, dużej restauracji, która okazała się również barem z koncertem na żywo. Huk niemilosierny, że nie dało się rozmawiać siedząc przy jednym stoliku. Potem sałatka z papaji, która miała być nieostra (mówiłem po ang. i tajsku). Dalej problem z rachunkiem, kelnerzy którzy pojawiali się i znikali, nie mówiący po angielsku. Porażka jednym słowem.

Kolejna atrakcyja – bar na 59 piętrze – Red Sky. Widok niesamowity, podobnie jak ceny. Np. 90zl za 1 drinka. Skończyło się na 2 soczkach i czekoladzie.

Na koniec wieczoru jeszcze zahaczyliśmy o niesławna ulice Soy Cowboy.

Po powrocie okazało się, że nasz lot jest opóźniony 2h…


Discover more from Piotrkowe Wyprawy

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

Brak komentarzy

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *