Dzień rozpoczynam ok.9. Śniadanie, standardowe grzebanie sie i jadę zobaczyć ruiny Majów w Tulum. Najpierw pojechałem ze złej strony, bo czemu nie… wejście jest z 2 stron i główne jest położone 2x dalej od ruin niz wejście alternatywne :p. 5km dalej, dookoła. W koncu się udało. Przynajmniej cena normalna: 15zl. Śmiesznie tu jest. Na wejściu bramka, zakładasz maskę, dezynfekcja rączek, pomiar temperatury, idziesz 10 kroków i zajmujesz maskę. A cały obiekt jest na otwartym powietrzu. Logiczne, nie?
Trochę czsu mi zajęło zobaczenie całości. Zglodnialem, wiec po wyjściu z obiektu, zatrzymałem sie małej restauracji kawałek dalej.
Dalej ponownie dluga jazda skuterem. Mialem wejść do Grande cenota w drodze powrotnej, ale byla juz zamknięta. Choc wstęp do niej ponoc kosztuje 70zl!!! Zajrzałem więc do innej cenoty, ale miała byc zamknięta za 20 min, wiec bie bylo sensu wchodzić. Wstep prawie 40zl, a jest malutka!
A potem jeszcze z ciekawości na wybrzeże. Jest tam strefa hotelowa baaardzo na bogato. Nie pasowałem tam. Ale w innym miejscu wszedłem na plażę. Mocno wiało, ale księżyc super oświetlal okolice.
Discover more from Piotrkowe Wyprawy
Subscribe to get the latest posts sent to your email.










Brak komentarzy