17.11 Waranasi

2025 Indie - Nepal - Bangladesz - Malediwy By lis 17, 2025 1 Komentarz

Dzień rozpocząłem o 4:45. Po 5 zaczęła się klasyczna tutaj wycieczka łódką przed wschodem słońca. Popłynęliśmy najpierw Gangesem na południe do Assi Ghat na ceremonię chyba taką samą, jak wczorajsza wieczorem, tylko  w innym miejscu. Bramini wykonywali w każdym razie te same czynności.

Ceremonia wykonywana przez braminów

O 6 wróciliśmy na łódkę i zaczęliśmy dryfować z powrotem na północ. Spodziewanego spektakularnego wschodu słońca nie było chyba przez smog. Słońce nie mogło się przebić chyba z godzinę od czasu wschodu słońca. Ja siedziałem w masce przeciwsmogowej…

Po drodze sternik opowiadał krótko, jakie obiekty mijamy.

Poranna kąpiel w Gangesie

Najciekawszy punkt był najbardziej na polnocy: Manikarnika Ghat, czyli słynne tutaj krematorim na otwartym powietrzu, gdzie spala się codziennie 200-300 ciał.

Manikarnika Ghat – krematorim
Z prawej pali się ciało.
Z lewej ciało już leży i będzie zaraz podpalone.
Widok na całe krematorium

Jak już pisałem wcześniej, nie wszystkich się kremuje. Małe dzieci, kobiety w ciąży, trędowaci, wysocy duchowni oraz zabici przez jad kobry są… zatapiani w Gangesie.

Jeden z nabrzeżnych ghatów jest suszarnią prania. Białe prześcieradła leżą po prostu na tej cegle.
W końcu widać słońce
Barwny poranek nad rzeką
Poszedłem zła uliczką…

Po powrocie do hostelu zjadłem śniadanie, znowu na ryzyku, w związku z ostatnimi problemami. Na szczęście było ok.

Dzisiejsze śniadanie
A obok suszy się moje pranie 😉

Potem jeszcze chwilę odpocząłem, spakowałem się i poszedłem zwiedzać.

Zacząłem od swiatyni Kaal Bhairav. I… nie zwiedziłem jej, bo był taki tasiemiec wiernych w kolejce, że nie miałem na to cierpliwości. To Waranasi to taka nasza Częstochowa w sezonie pielgrzymkowym.

Kaal Bhairav

Poszedłem więc do krematorim, zobaczyć z bliska. Tak, widziałem palące się ciała, wystawały opieczone ręce i nogi, czy glowa. Na pewno ten widok zostanie ze mną przez jakiś czas… odzobaczyć się tego nie da. Zapytacie: co z zapachem? Otóż odpowiem: nie czułem nic. Może wiatr w złą stronę zawiał, może jakaś inna magia. Prochy, naturalnie, wrzucane są do świętej rzeki Ganges. Są też specjalne osoby, które wcześniej przegrzebują te prochy w poszukiwaniu złotej biżuterii na handelek. Uroczo, nieprawdaż? Zdjęć nie wolno było robić.

Potem była najbardziej popularna świątynia Kashi Vishwanath. Wymagała opłaty 16zł, zostawienia plecaka, wraz z telefonem i aparatem. Potem przechodziło się przez kontrolę bezpieczeństwa prawie jak na lotnisku. Straciłem, uwaga, paczkę chusteczek, bo „nie wolno”. Tu były chyba jeszcze dłuższe kolejki wiernych, aby złożyć dary przed bogami. Nic w sumie nadzwyczajnego dla mnie tam nie było. Jedynie złota świątynia, ponoć pokryta 30kg prawdziwego złota robiła wrażenie.

W ogóle do niemal wszystkich świątyni nie można wchodzić w butach. Trzeba chodzić po tych brudnych posadzkach na boso.

Następnie byłem na obiedzie, ale paneer butter masala z roti się nie przyjął:(. Więc mój brzuch dalej nie funkcjonuje, jak należy. Ech.

Podszedłem jeszcze do świątyni nepalskiej. Faktycznie wyglada, jak te w Nepalu!

Kilka ulicznycb obrazków:

Na koniec przejechałem na bardziej południową część miasta i odwiedziłem jeszcze z 4 świątynie, ale nie będę zanudzał nazwami.

Przed powrotem do hostelu poszedłem na herbatę z widokiem na Ganges. Dołączyło do mnie 2 chłopaków z Couchsurfing, ale spotkanie nic za bardzo nie wniosło w moje życie.

Jeszcze jakieś inne ceremonie nad rzeką

W hostelu był prysznic, pakowanie się na podróż pociągiem. O 22 wyruszyłem i na dworcu byłem ok 22:30. Śpi tu mnóstwo bezdomnych!

Bezdomni na dworcu

Okazało się, po chwili konsternacji, że jestem na złym dworcu! Bo tutaj było ich więcej! Zrobiłem szybki zwrot w tył, kolejny tuk tuk i całe szczęście, że druga stacja była tylko 3,5km dalej. Zdążyłem! Chwilę zajęło znalezienie ostatniego peronu i ostatniego wagonu (z 24). 23:10 wyruszylem. A wagon miło mnie zaskoczył. Mam nawet pościel i poduszkę.

P.s. jestem w podróży 13 dni i nie padało jeszcze:)


Discover more from Piotrkowe Wyprawy

Subscribe to get the latest posts sent to your email.

1 Komentarz

  1. Magda pisze:

    Nie ni Piotrze nie jest tak żle, na dworcu wypatrzyłam takie duże kosze na śmieci. Czyli coś jednak lepiej.

Skomentuj Magda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *